EY oznacza globalną organizację i może odnosić się do jednej lub więcej firm członkowskich Ernst & Young Global Limited, z których każda stanowi odrębny podmiot prawny. Ernst & Young Global Limited, brytyjska spółka z ograniczoną odpowiedzialnością, nie świadczy usług na rzecz klientów.
How EY can Help
-
Członkowie naszego zespołu posiadają doświadczenie, rozległą wiedzę merytoryczną, a także znajomość wiodących praktyk z rynku polskiego i zagranicy.
Przeczytaj więcej -
Sprawdź, jak przy pomocy rozwiązań stworzonych przez EY i wykorzystaniu potencjału zgromadzonego w danych dostępnych w Twojej firmie, można ograniczyć nieefektywność i przeciwdziałać stratom finansowym.
Przeczytaj więcej -
Pomagamy przedsiębiorcom w podejmowaniu szybkich i precyzyjnych działań w odpowiedzi na podejrzenia wystąpienia nadużyć lub nieprawidłowości.
Przeczytaj więcej
Inwigilacja w dobie wszechobecnych komputerów, które nosimy w kieszeniach stała się prosta jak nigdy wcześniej. Nie trzeba dużych nakładów pieniężnych, żeby napisać program do włamywania się i kopiowania danych. Hakerzy działają odkąd pojawiły się komputery a teraz ich umiejętności wykorzystują firmy, które oferują programy do inwigilacji. Działają legalnie.
Sprzedaż broni pozostaje pod nadzorem instytucji państwa, gdy tymczasem technologie pozwalające na inwigilację pozostają bez takiego nadzoru. Żeby sprzedać za granicę gogle noktowizyjne potrzebne naukowcom czy myśliwym trzeba mieć zezwolenie władz. Żeby sprzedać program pozwalający na identyfikację osoby tylko na podstawie głosu nie trzeba żadnych zezwoleń. Pierwsze jest bowiem uważane za broń, a drugie nie - tłumaczy w TED talk Sharon Weinberger[1], amerykańska dziennikarka specjalizująca się w kwestiach obronności i bezpieczeństwa.
Jej zdaniem narzędzia inwigilacji też są bronią i są wykorzystywane przez reżimy autorytarne do śledzenia obywateli, dysydentów czy dziennikarzy. Jak twierdzi, narzędzia inwigilacji są częścią ogromnego ukrytego sektora gospodarki, którego rozwój rozpoczął się wkrótce po atakach z 11 września. Inwigilacja nie jest objęta nadzorem, choć niektóre państwa wymagają pozwoleń na eksport takich technologii, ale bez takich obostrzeń jakim podlega zwykła broń - twierdzi Weinberger. - Postrzegamy broń jako coś śmiercionośnego. Jednak w epoce informacji najpotężniejsza broń, to coś co nas namierza i rozpoznaje - mówi dziennikarka.
Jak informuje, trwają prace nad systemami pozwalającymi zbierać DNA przez muśnięcie a w sferze marzeń speców są satelity namierzające ludzi na podstawie DNA. Sami zresztą przekazujemy prywatnym firmom swoje DNA. Jedna z nich ma próbki ponad 15 milionów osób. Inna, zajmująca się genealogią, dysponuje 10 milionami. Co się dzieje z dobrowolnie przekazanymi danymi, nie wiemy i nie mamy na to wpływu. Naukowcy pracują nad połączeniem DNA z systemem rozpoznawania twarzy - twierdzi Weinberger.
Zejdźmy na ziemię. Inwigilacja jest prowadzona obecnie zarówno przez prywatne firmy jak i służby, praktycznie wszystkich państw. Co do zasady są to działania niejawne. Zarówno w przypadku prywatnych firm jak służb specjalnych. Inicjatywy mające na celu ograniczenie i uczynienie bardziej transparentnymi tych czynności dotyczą głównie służb państwowych.
Agencja Praw Podstawowych Unii Europejskiej [2] badała w 2015 i 2018 roku stan prawny i transparentność działań służb w państwach członkowskich. W sprawozdaniu z 2018 roku stwierdziła, że w stosunku do poprzedniego badania, uprawnienia służb w części państw zostały zwiększone. W konkluzji raportu zaleciła miedzy innymi: "Państwa członkowskie UE powinny przyjąć jasne, szczegółowe i kompleksowe przepisy w zakresie inwigilacji. Krajowe ramy prawne powinny jak najbardziej szczegółowo regulować kwestie mandatu i uprawnień służb wywiadowczych oraz środków inwigilacji, z których służby te mogą korzystać. "Agencja zaleciła też na przykład takie ograniczenie: "Państwa członkowskie UE powinny ustanowić specjalne procedury prawne w celu ochrony tajemnicy zawodowej takich grup jak posłowie, przedstawiciele władzy sądowniczej, prawnicy i pracownicy mediów. Wdrożenie tych procedur winien nadzorować niezależny organ."
Można mieć jednak zastrzeżenia do wdrożenia zaleceń. Zdaniem organizacji Reporterzy bez Granic działania niemieckiej Federalnej Służby Wywiadowczej [3] polegające na masowym skanowaniu komunikacji elektronicznej mogą naruszać miedzy innymi tajemnicę dziennikarską. Skargą organizacji zajmuje się obecnie Europejski Trybunał Praw Człowieka. W razie rozstrzygnięcia zgodnego ze skargą obywatele mieliby być informowani, post factum o przeglądaniu ich korespondencji.
Najwyższa Izba Kontroli [4] zajmowała się w 2013 roku działaniami służb w zakresie kontroli bilingów i podsłuchów. W raporcie stwierdziła, że nie istnieją zewnętrzne mechanizmy kontroli tej sfery działań służb. O sprawdzenie ingerencji służb w sferę konstytucyjnych praw i wolności obywateli występował ponad rok temu do NIK Rzecznik Praw Obywatelskich. Prezes izby odmówił [5] przeprowadzenia kontroli uznając ją za niemożliwą do przeprowadzenia, gdyż działania te pozostają praktycznie poza zewnętrzną kontrolą.