Jak pozory mogą mylić – historia Anny Delvey

Anna Delvey przez lata zwodziła nowojorskie elity, hotele a nawet instytucje finansowe. 

 

Szacuje się, że łącznie udało jej się wyłudzić około 275 tysięcy dolarów. Ta historia idealnie obrazuje, że nie wszystko jest tym, czym wydaje się na pierwszy rzut oka.

 

Dwudziestokilkuletnia Anna Delvey (1) po raz pierwszy zawitała w Nowym Jorku w 2013 roku. Od razu przebojem wdarła się do środowiska nowojorskich elit, zyskując reputację rozrzutnej miłośniczki sztuki i luksusów. Podczas swoich wielomiesięcznych nowojorskich wojaży Anna pomieszkiwała w najlepszych hotelach, była częstym gościem wystawnych bankietów i najdroższych restauracji. Czarterowanymi samolotami latała na najważniejsze światowe wydarzenia kulturalne i rzekome spotkania z elitą światowego biznesu. Swoje pełne przepychu życie dokumentowała w mediach społecznościowych. Dzięki swojemu imidżowi łatwo zjednywała sobie przyjaciół wśród nowojorskiej śmietanki towarzyskiej. Chętnie dzieliła się z nimi swoimi planami stworzenia prywatnej fundacji sztuki w ozdobnej kamienicy na dolnym Manhattanie.

 

Anna Delvey była jednocześnie wielką zagadką. Nikt naprawdę nie wiedział skąd ma pieniądze na tak ekstrawaganckie życie. Według krążących plotek, miała być córką potentata paliwowego, według innych wersji biznesmena, kolekcjonera antyków, a nawet dyplomaty. Sama Anna przedstawiała się, jako spadkobierczyni 60 milionów dolarów w funduszu powierniczym.

 

Niestety, jak miało się niebawem okazać, żadna z tych wersji nie była prawdą. Anna nie była dziedziczką fortuny, ani córką zamożnego ojca. I tak naprawdę nie nazywała się Delvey. Dzięki swojemu kłamstwu zdołała jednak wyłudzić ponad ćwierć miliona dolarów. Niewiele brakowało, by rzeczywiście udało jej się powołać do życia wartą dziesiątki milionów fundację. Jak do tego doszło?

 

U podstaw oszustwa Anny Delvey leżała wykreowana przez nią persona. Zbudowała reputację tak wiarygodną, że nikt nie miał cienia wątpliwości, co do jej wypłacalności. W hotelach i restauracjach gdzie gościła, traktowano ją jak celebrytkę. Przychylność obsługi zaskarbiała sobie przez szczodre napiwki. To właśnie dzięki temu, mimo piętrzących się rachunków, obsługa hotelowa przymykała oko na brak zabezpieczenia w formie karty kredytowej. Jeśli ktoś poruszył ten temat Anna zbywała go lub podając niedziałającą kartę udawała zdziwienie zapewniając, że to na pewno przejściowe problemy techniczne po stronie banku. Restauracje, w których stołowała się Anna były własnością zamieszkiwanych przez nią hoteli, co umożliwiało doliczanie kosztów gastronomii do rachunku hotelowego. A tam już nikt nie zadawał pytań.

 

Wszystko to stanowiło jednak zaledwie czubek góry lodowej. W celu realizacji wymarzonej inwestycji na Manhattanie Anna wystąpiła do banku o pożyczkę wynoszącą ponad 20 milionów dolarów. Do prośby dołączyła sfałszowaną dokumentację mającą potwierdzać jej 60 milionowy majątek, rzekomo ulokowany w Szwajcarii. By uwiarygodnić swoją historię, Anna Delvey wykreowała fikcyjnych doradców finansowych i księgowych, których maile przekierowywane były na jej skrzynkę mailową. Bank zgodził się przeanalizować jej wniosek kredytowy, lecz poprosił o 100 tys. dolarów na poczet due diligence. Pieniądze te Anna pożyczyła od innego banku.

 

Anna dopuściła się również fałszerstwa czeków i potwierdzeń transferów bankowych opiewających na setki tysięcy dolarów. Mimo że części kwoty nie udało jej się podjąć, zdołała w ten sposób wypłacić blisko sto tysięcy dolarów w kilku instytucjach finansowych. Annie udało się też wynająć prywatny odrzutowiec w oparciu o sfałszowane potwierdzenie przelewu. Rachunek wyniósł 35 tys. dolarów.

 

W swych oszustwach Anna Delvey nie oszczędzała nawet znajomych. Najgłośniejszy z przypadków dotyczy wakacji w luksusowej willi w Maroko, na które Anna zaprosiła grupkę znajomych. Kiedy rachunek w przeciągu tygodnia urósł do ponad 60 tysięcy dolarów, obsługa hotelowa zażądała przedłożenia działającej karty kredytowej, grożąc wezwaniem policji. Anna, wykręcając się problemami technicznymi po stronie banku, poprosiła o uregulowanie rachunku jedną ze znajomych obiecując, że spłaci ją natychmiast po powrocie do stanów. Z całości kwoty Anna zwróciła 5 tysięcy dolarów (2).

 

Jednak po tamtej podróży piramida kłamstw Anny zaczęła się walić. Hotele jeden za drugim zaczęły dopominać się o spłatę nieuregulowanych rachunków. W międzyczasie bank, w którym Anna złożyła wniosek kredytowy zaczął dopatrywać się nieścisłości w przedstawionej przez nią dokumentacji. Na dodatek jej plany o założeniu fundacji na Manhattanie legły w gruzach – nieruchomość zajął inny najemca. Do zatrzymania Anny doszło w 2017 roku.

 

W maju 2019 roku Anna Sorokin, jak brzmi jej prawdziwe nazwisko, została skazana (3) z tytułu kradzieży usług a także dokonania i usiłowania kradzieży mienia o znacznej wartości. Odbywa obecnie karę pozbawienia wolności, która może trwać nawet do 12 lat.



Kontakt
Chcesz dowiedzieć się więcej? Skontaktuj się z nami.