EY oznacza globalną organizację i może odnosić się do jednej lub więcej firm członkowskich Ernst & Young Global Limited, z których każda stanowi odrębny podmiot prawny. Ernst & Young Global Limited, brytyjska spółka z ograniczoną odpowiedzialnością, nie świadczy usług na rzecz klientów.
Jak EY może pomóc
-
Członkowie naszego zespołu posiadają doświadczenie, rozległą wiedzę merytoryczną, a także znajomość wiodących praktyk z rynku polskiego i zagranicy.
Przeczytaj więcej -
Sprawdź, jak przy pomocy rozwiązań stworzonych przez EY i wykorzystaniu potencjału zgromadzonego w danych dostępnych w Twojej firmie, można ograniczyć nieefektywność i przeciwdziałać stratom finansowym.
Przeczytaj więcej -
Pomagamy przedsiębiorcom w podejmowaniu szybkich i precyzyjnych działań w odpowiedzi na podejrzenia wystąpienia nadużyć lub nieprawidłowości.
Przeczytaj więcej
Bitcoin zrobił w Polsce niebywałą karierę. Inwestują, a właściwie grają tysiące rodaków a tak zwane ambasady bitcoina powstają nawet na blokowiskach. Kryptowaluty i towarzysząca im aura tajemniczości dobrze służą też oszustom.
Rok temu, w marcu, kurs bitcoina dochodził do 7000 dolarów. W marcu 2021 przekroczył 60 tysięcy dolarów.[1] To prawie dziesięciokrotne przebicie w ciągu roku. Przypomnijmy, że w 2011 roku kurs wahał się w okolicach 4-5 dolarów.[2] Takie wzrosty robią wrażenie na każdym. I wielu nie jest się w stanie oprzeć pokusie szybkiego i pewnego zarobku. Rzeczywistość jest jednak inna.
Kurs bitcoina jest bowiem bardzo niepewny i potrafi się zmienić diametralnie w bardzo krótkim czasie. "Kryptowaluty to nie giełda, nie rynek papierów wartościowych. Tutaj ryzyko straty jest wielokrotnie większe. To powoli się stabilizuje, ale ciągle kryptowaluty potrafią rosnąć i tracić o tysiące procent w ciągu godzin, a nawet minut. Zarabiają tylko doświadczeni gracze, którzy siedzą w tym od lat. Zarobek amatorów z ulicy zależy wyłącznie od szczęścia" - mówił Polityce Łukasz Jeżak, inwestor i dziennikarz piszący o bitcoinach.
Gra, czy inwestycja?
Liczący na szczęście rodacy zaciągają kilkudziesięciotysięczne kredyty, żeby zarobić na bitcoinach. Niektórzy przyznają, że są uzależnieni i grają dalej, bo chcą się odbić. [3] Hossę podkręcają dodatkowo publikowane w serwisach społecznościowych wpisy i zdjęcia osób, które twierdzą, że dorobiły się majątku na bitcoinach. Bitcoin, który gdy powstał, był czymś niedostępnym dla przeciętnego zjadacza chleba, chociażby z powodu oporów psychicznych, teraz zszedł pod strzechy.
Przy sklepach, punktach usługowych, targowiskach powstają tak zwane ambasady bitcoina. To miejsca bez żywej obsługi, pod nadzorem kamer wyposażone w bitomat i dwa komputery. Klienci w bitomacie zamieniają realne pieniądze na wirtualną walutę. Otrzymany kod wczytują do komputera i grają. Ci, którzy odwiedzili ambasady twierdzą, że w komputerach zainstalowane są proste gry losowe. Po zakończeniu sesji na komputerze amator bitcoinów może je wymienić na złotówki. Przy czym, to właściciel bitomatu ustala arbitralne kurs wymiany. Według tygodnika Polityka głównymi klientami ambasad bitcoina są uzależnieni od hazardu panowie w okolicach czterdziestki i młodzież.
Oszuści grasują
Wokół bitcoinów kręci się wielu oszustów. Przed tymi instytucjonalnymi ostrzega KNF. [4] Ci drobni łowią głównie starsze osoby posługujące się internetem, ale nie potrafiące zweryfikować znalezionych tam informacji. Starszy pan natknął się na nagranie wzywające do wpłacania na słuszny według niego cel. Nagranie było spreparowane przez oszustów. Zarejestrował się w serwisie podając email i telefon. Z konta zniknęło mu 20 tysięcy złotych. Zagraniczny bank zablokował przelew. W tej sytuacji oszuści posłali mężczyznę do bitomatu. Poszedł... Z kolei kobieta wymieniła na bitcoiny 10 tysięcy dolarów. Gdy próbowała wymienić w maszynie następne 10 tysięcy przekroczyła dzienny limit i zadzwonił do niej pracownik operatora. Gdy usłyszał, że wymienia pieniądze na "międzynarodowy certyfikat małżeństwa" przekonywał, że to oszustwo. Kobieta jednak wymieniła dolary. Małżeństwo miała zawrzeć z wirtualnym "lekarzem na misji w Afryce”.